Ano, ma się to szczęście. Było się grzecznym, miłym, napisało się list… i natrafiło się na niezwykłą rzecz w niemieckim sklepiku w pałacu w Pillnitz. Same, jak widać sprzyjające i pozytywne kwestie. Faktem jest, że trzeba jeszcze tydzień poczekać, ale… ostatecznie to też dość przyjemne. Owo „czekanie”. No, jest się też dorosłym, więc w Mikołaja już się nie wierzy. Ale to nie problem, koniec końców jak można by narzekać, gdy prezencik przyniesie ktoś, kto nie jest gruby, nie ma brody, nosi fajną bieliznę i jest rodzaju żeńskiego 😀
Ażeby uprzyjemnić sobie czekanie – mała zajawka tego co mnie czeka. Co prawda w innym wykonaniu, ale… i tak miło, ładnie i przyjemnie. Zapraszam do działu recenzje. A grają tak:
Ja wierzę w Mikołaja. I może, a nawet powinien być z brzuszkiem ;). Myślę, że mi w tym roku muzyki nie przyniesie. Podglądałam trochę niechcący (jak i moje dzieci uwielbiam przetrząsać dom w poszukiwaniu „schowków” ) i domyślam się, że będzie to….hm, nieważne :).
jak rozumiem, spełniło się? prezent rowerowy też dostałem, ale na razie leży w szafie, czeka na uzupełnienia stroju 😀