Vivaldi Antonio: L’Estro Armonico op. 3

Conductor, violin – Fabio Biondi

Orchestra – Europa Galante

Fabio Bonizzoni – Organ, Andreas Albertani – viola, Francesco Latuada  – viola, Robert Brown  – viola, Antonio Fantinuoli – cello, Maurizio Naddeo – cello, Sergio Ciomei – harpsichord, Tiziano Bagnati – lute [archlute], guitar [baroque buitar], Daniela Nuzzoli – violin, Enrico Casazza – violin, Isabella Longo  – violin, Lorenzo Colitto – violin, Raffaello Negri – violin, Silvia Falavigna  – violin, Giancarlo Pavan – violone

CD 1

  1. Concerto No. 2 For 2 Violins, Cello And Strings, RV 578 – In G Minor (Adagio E Spiccato / Allegro / Larghetto / Allegro);
  2. Concerto No. 1 For 4 Violins And Strings, RV 549 – In D Major (Allegro / Largo E Spiccato /  Allegro);
  3. Concerto No. 6 For Violin And Strings, RV 356 – In A Minor (Allegro / Largo / Allegro);
  4. Concerto No. 5 For 2 Violins And Strings, RV 519 – In A Major (Allegro / Largo / Allegro);
  5. Concerto No. 4 For 4 Violins And Strings, RV 550 – In E Minor (Andante / Allegro Assai / Adagio / Allegro);
  6. Concerto No. 3 For Violin And Strings, RV 310 – In G Major (Allegro / Largo / Allegro)

CD 2

  1. Concerto No. 8 For 2 Violins And Strings, RV 522 – In A Minor (Allegro / Larghetto E Spirituoso / Allegro);
  2. Concerto No. 7 For 4 Violins, Cello And Strings, RV 567 – In F Major (Andante / Adagio / Allegro / Adagio / Allegro);
  3. Concerto No. 11 For 2 Violins, Cello And Strings, RV 565 – In D Minor (Allegro / Adagio E Spiccato / Allegro / Largo E Spiccato / Allegro);
  4. Concerto No. 9 For Violin And Strings, RV 230 – In D Major (Allegro / Larghetto / Allegro);
  5. Concerto No. 10 For 4 Violins, Cello And Strings, RV 580 – In B Minor (Allegro / Largo E Spiccato / Allegro);
  6. Concerto No. 12 For Violin And Strings, RV 265 – In E Major (Allegro / Largo E Spiccato / Allegro).

Dwanaście koncertów skrzypcowych Antonio Vivaldiego z opusu trzeciego, napisanych przez rudego księdza w 1711 roku w Wenecji uznawane jest nieprzypadkowo za jedno z jego najważniejszych dzieł. Kompozycyjnie, za sprawą zastosowania stylu concertino zaliczono je do kategorii concerti grossi, a ich sława, już po opublikowaniu obiegła na tyle mocno ówczesny świat muzyczny, że na warsztat wziął je sam Jan Sebastian Bach, dokonując transkrypcji sześciu z nich na swoje ulubione instrumenty (organy i klawesyn). Oczywiście, wszystko potem się zmieniło, bo Vivaldi miał rękę do pisania hitów i sprokurował swoje koncerty z cyklu „Spór między harmonią a wyobraźnią” z opusu 8, czyli słynne 4 Pory Roku. L’Estro Armonico popadły zatem w zapomnienie zwłaszcza wśród szerszej publiczności (bo o uzależnionych od muzyki baroku nie mówię), ale … wystarczy wg mnie kilkadziesiąt minut – jeden odsłuch, by docenić zbiór Harmonicznych Inspiracji  Il Prete Rosso.

Na rynku trochę albumów z tymi koncertami Wenecjanina jest. Kilka z nich posiadam, tudzież zamierzam posiadać w najbliższej przyszłości, a jeden – konkretnie opisywany – wart jest recenzji i miejsca w Klasycznej Niedzieli choćby za sprawą mojej atencji do gry włoskiego wirtuoza skrzypiec, szefa orkiestry Europa Galante. Cóż, Fabio Biondiego, bo o niego chodzi, po prostu trzeba lubić. Jego gra – by tak rzec – jest specyficzna (vide omawiane już w klasycznej niedzieli 4 Pory Roku nagrane dla OPUS111), skrzypek gra bowiem niezwykle żywiołowo, ekscentrycznie chwilami wręcz akcentując niektóre melodie, toteż słuchanie tej muzyki wymaga sporego kredytu zaufania.

I taka też jest płyta z koncertami z cyklu L’Estro Armonico. Znowuż bowiem mamy tu do czynienia z ostrymi starciami wiodących skrzypiec z grającą w tle orkiestrą. Znowuż chwilami pojawia się wrażenie, że te smyczki się muzykom po prostu… zapalą – z taką pieczołowitością, nerwem czy entuzjazmem wręcz wygrywane są niektóre fragmenty tych utworów. Ta muzyka żyje: słychać w niej tętent koni, słychać rozedrgane letnie popołudnia w barokowych ogrodach, słychać włoski temperament, wino, kobiety i śpiew. I nic, że może to jest ciut zbyt ekspresyjne. Że nadmiernie epatujące zadziornością, zmianami tempa, ckliwą momentami liryką i dynamiką, wgniatającą w fotel niczym przyśpieszenie w F16. Owszem, to wszystko, swobodnie lub na siłę można w tej muzyce znaleźć. Sądzę w ogóle, że ortodoksi barokowi będą mieli z tym albumem mocno pod górkę. Ale … oni najczęściej mają pod górkę ze wszystkim, co odstaje od pewnej urawniłowki. Biondi nie boi się emocji, rusza im naprzeciw z godnym pochwały zacięciem, śmiało poczyna sobie z nutami Rudego Księdza. Dostajemy dzięki temu dzieło wyraziste. Może czasem przypominające rozbrykane dziecko, ale … urocze i słodkie w swojej naiwności. I dlatego tak ten album lubię.

Dodaj komentarz