Przy okazji nadchodzących Świąt odkopałem (no, prawie) zbiór brytyjskiego ansambla The Sixteen z muzyką Tomasa Luisa de Victorii. Dwa albumy swoje miejsce w Klasycznej Niedzieli już kiedyś odnalazły, dziś czas na kolejny. Kilka słów o muzyce poświęconej Matce Boskiej znajdziecie w dziale recenzje, czyli tu…
A skoro tak, to gdyby ktoś poszukiwał muzyki na tę okoliczność, a chciałby uniknąć oczywistych oczywistości (w rodzaju kantat lub oratoriów znanych kompozytorów) to zapraszam do działu recenzje. Tam krótka (jak na mnie) notka na temat muzyki z Hamburga. Czyli tego, jak Boże Narodzenie świętowała szkoła północnoniemiecka. Recenzja TU.
Widziałem ja na ziemi nadziemską dziewoję,
Strojną w cnoty anioła — odtąd grot miłości
Dręczy mnie — bo, przy cnot tych i wdzięków jasności,
Wszystko zda mi się cieniem, ćmiącym pamięć moję;
Oto muzyka, jakiej zawsze warto posłuchać. Pieśni oparte na cierpieniu, miłości i uczuciach, które targają błąkającymi się na tym padole duszami. To już barok, choć czasami jeszcze ubrany w renesansowe fascynacje. Śmiało spoglądający w przyszłość. Która niesie nowe wyzwania. Nową muzykę.
Bo tak na dobrą sprawę jednak trzeba byłoby napisać, że dzisiejszy koncert to będzie muzyka przełomu. Przełomu epok, niespokojnego czasu renesansu i baroku. Zawieruchy, wojen religijnych i powrotu człowieka do antycznej i legendarnej wręcz tożsamości. Oczywiście nie zupełnie – religia jeszcze stoi na straży wszystkiego, ale … już jakoś otwarciej przyznać można, że pragnienia ludzkie nie są nam obce.
Tytuł dzisiejszego koncertu to cytat z dzieła Monteverdiego. Ale – gdybyśmy się mu przyjrzeli uważniej, dostrzeżemy skąd wzięło się owo zdanie: Si dolce è il tormento brzmi jak fragment sonetu CXXXII (czyli 132-giego) Petrarki. Jednego z tych, które napisał do najsłynniejszej Laury na świecie.
Jeśli to nie jest miłość – cóż ja czuję?
A jeśli miłość – co to jest takiego?
Jeśli rzecz dobra – skąd gorycz, co truje?
Gdy zła – skąd słodycz cierpienia każdego?
Jeśli z mej woli płonę – czemu płaczę ?
Jeśli wbrew woli – cóż pomoże lament ?
O śmierci żywa, radosna rozpaczy,
Jaką nade mną masz moc! Oto zamęt .
Żeglarz, ciśnięty złym wodom dla żeru,
W burzy znalazłem się podarłszy żagle,
Na pełnym morzu, samotny, bez steru.
W lekkiej od szaleństw, w ciężkiej od win łodzi
Płynę nie wiedząc już sam, czego pragnę,
W zimie żar pali, w lecie mróz mnie chłodzi.
I taki to będzie koncert. Pełen namiętności, żaru, cierpienia i miłości. Ech…
Pełen program brzmi tak:
Prolog
Claudio Monteverdi (1567 – 1643) – Tempro la cetra
—
Claudio Monteverdi – Voglio di vita uscir
Jacopo Peri (1561 – 1633) – Tu dormi, e’l dolce sonno
Claudio Monteverdi – Si dolce è il tormento
—
Giovanni de Macque (1550 – 1614) – La Stravaganza
Giulio Caccini (1551 – 1618) – A quei sospir ardenti
Riccardo Rognoni (ok. 1550 – 1620) – Dyminucje z „Ancor che col’partire”
Tarquinio Merula (1595 – 1665) – Folle è ben
—
Giovanni Girolamo Kapsberger (ok. 1580 – 1651) – La Tiorbata
Claudio Monteverdi – Dorm’ancora
Benedetto Ferrari (1603 – 1681) – Voglio di vita uscir
—–przerwa—–
Etienne Moulinié (ok. 1600 – po 1669) – Seguir più non voglio
Sébastien Le Camus (ok. 1610 – 1677) – Il n’est rien dans la vie
François Dufaut (przed 1604 – po 1672) – Sarabande
Sébastien Le Camus – Bois écarté, lieu solitaire
François Dufaut – Sarabande
Etienne Moulinié – Ondes qui soulevez
—
Anonim – Preludium z „Ebenthaler Tabulaturmanuskript” (Goëss B, 1668)
Sébastien Le Camus – Laissez durer la nuit
Etienne Moulinié – Non ha sott’il ciel
Całość odbędzie się w dniu 7 listopada 2013 roku, w Teatrze Polskim. Początek o godzinie 20:30. W repertuarze muzyka włoska i francuska muzyka XVI i XVII wieku, wykonawcy: Angélique Mauillon, Marc Mauillon , Friederike Heumann
Miejsce: Teatr Polski
Sam jestem ciekaw, jak zaśpiewają. Może tak, jak… Marco Beasley z Accordone?
Tyle notek poświęcam różnym pięknym miejscom, a przecież i „moje miasto” (tak po prawdzie to rodzinne miasto mojej Żony, bo ja napływowy element jestem) zasługuje na niejedną wzmiankę w Klasycznej Niedzieli. Co prawda dzisiejsza notka nie będzie się Kórnika bezpośrednio tyczyć, ale jakieś nawiązanie istnieje.
Zatem: wieki temu właścicielami Kórnika byli pieczętujący się herbem Łodzia Górkowie. Ten możny ród wielkopolski posiadał liczne włości i sporo po sobie pozostawił. Oprócz mego miasta i … miejsca, gdzie mieszkam, a które administracyjnie nie istnieje rządzili oni bowiem w Miejskiej Górce (gniazdo rodowe jak podają źródła), Koźminie, Jutrosinie, Swarzędzu, Osiecznej, Czempiniu, Czerniejewie, Sierakowie i … uff, w Szamotułach. Tu tedy dochodzimy do owych muzycznych konotacji, które pozwalają ówże ród w serwisie poświęconym muzyce klasycznej wspominać. Za czasów bowiem Andrzeja I Górki, na świat w jego szamotulskich włościach przyszedł Wacław, przez potomnych nazwany później „Wacławem z Szamotuł”. Niewiele o nim wiadomo, żył chłop na tym padole krótko (coś pecha mają nasi „narodowi” i wielcy kompozytorzy), ale trochę rzeczy po sobie pozostawił. Powiedzieć, że rewelacyjnych – to nic nie powiedzieć.
The Dark Is My Delight. Cóż za doskonały tytuł na dzisiejszy dzień. Pamiętając, że dziś to właściwie wczoraj, a my istniejemy tylko w czasie przeszłym, pochylmy się nad świecami, które każdy zapala w swoim sumieniu. A muzycznie – niech gra nam w duszach tak.