Lessel Franciszek: Works for piano and orchestra

cover albumViviana Sofronitzki – piano

Early Instruments Ensemble of the Warsaw Chamber Opera

Musicae Antiquae Collegium Varsoviense

Tadeusz Karolak – director

By tak rzec – źródeł mojego zapamiętania się w dźwiękach hołubionego przeze mnie fortepianu doszukiwać należy się u wszechwładnego Fryderyka. Jego geniuszowi zawdzięczam, że ilekroć zabrzmią dźwięki tegoż instrumentu, takoż jaśniejszy i przyjemniejszy wydaje mi się świat. Ba, nawet pianino córki wróciło do domu (częściowo) właśnie przez ów sentyment; zarówno mój, jak i małżonki mej. Co prawda nasza mała trzylatka raczej brzdąka niż gra, ale przecież nie bądźmy zbyt nachalni: na wszystko przyjdzie pora. Zatem – skoro załatwione zostało moje uzależnienie do dźwięków instrumentów Cristoforiego – idźmy ku muzyce, której tyczy się niniejszy wpis.

Na okładce albumu portret Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej. Tej niezwykłej kobiecie, o której więcej rzekło się w zapowiedzi do niniejszej recenzji. Obraz Henri Grevedona, znajdujący się dziś w muzeum Zamoyskich w Kozłówce wybrano na wspomniany cover płyty nieprzypadkowo: otóż koncert fortepianowy C-dur, op. 14 – będący jednym z dwóch prezentowanych dzieł Lessla został zadedykowany przez kompozytora właśnie Zofii Zamoyskiej. Z którą najprawdopodobniej młody Franciszek wychowywał się w – należących do Czartoryskich – Puławach.  Drugie na albumie dzieło też niedaleko familijnych kwestii pada – tenże chyba najbardziej znany utwór mało „popularnego” dziś polskiego kompozytora (choć trza oddać, że ojciec jego był Czechem) to Adagio et Rondeau a la Polonaise op. 9 zadedykowany został Józefinie Czartoryskiej. Z innej co prawda gałęzi, ale nazwisko to nazwisko.

Muzyka. Klasyczna w swoje klasycystycznej barwie, prawdziwy i niezwykle przyjemny brylant w stylu brillant. Zagrana – na instrumencie z epoki. Co prawda nie na oryginalnym pianoforte – a jedynie na jego kopii, wykonanej przez Paula McNulty’ego na podstawie oryginalnego instrumentu Conrada Grafa, znajdującego się obecnie w zbiorach Zamku Kozel w Czechach. Urokliwe brzmienie plus bardzo przyjemna, lekka i niezwykle sugestywna gra pianistki składają się na obraz albumu przywodzącego na myśl najlepsze fortepianowe dzieła muzyki z końca XVIII wieku.

Co tu kryć – największe wrażenie robi środkowy fragment z trzyczęściowego koncertu fortepianowego. Adagio, jakieś takie rozedrgane, pełne buzujących nastrojów i uczuć, ba!, romantyczne w swoim natchnieniu zupełnie nie pasuje do definicji, jakimi określa się utwory fortepianowe z tamtego okresu. Czyżby zatem Lessel wyczuwał, iż idzie nowe? A może to owa polska tęsknota, zapamiętanie w historycznym cierpieniu? Któż to teraz odgadnie. Nawet zresztą nie ma powodu, by na siłę szukać uzasadnienia. Toć przecież najważniejsze jest owo naturalne, bliskie ideałowi muśnięcie geniuszu.

Ech, a że jeszcze na dodatek pianistka i towarzysząca jej orkiestra grają perfekcyjnie, to album Works for piano and orchestra Franciszka Lessla zdecydowanie wart jest każdej chwili, jaką poświęcimy na obcowanie z tymi niezwykłymi nutami. Polecam.

Dodaj komentarz